Dusiłem się przy porodzie, później topiłem się kilka razy.. Później to Ja dusiłem trenując brazylijskie ju-jitsu ale też byłem duszony..
Dziś pracuje z oddechem – uczę ludzi jak optymalnie dotlenić oraz zrelaksować organizm.
Przypadek ?
Nie sądzę..
Spotkałem się z pojęciem, że prawidłowy oddech nie istnieje, podobno nasze ciało wie jak oddychać. A więc połóż się wygodnie na plecach i zaobserwuj swój oddech, jaki on jest ?
Głęboki ? Płytki ? Długi, krótki ? Ciągły? Przerywany ?
Twój oddech pokazuję Ci w jakim jesteś obecnie stanie – zdenerwowany lub zrelaksowany?
Najczęściej jesteśmy nie dotlenieni poprzez hiperwentylacje, którą głównie powoduje stres i szybkie tempo życia.
A no i oczywiście oddychasz przez usta czy przez nos ?
Prawidłowy oddech odbywa się przez nos. Tak, że pierwsze ćwiczenie jakie masz do zrobienia to obserwacja w ciągu dnia – jak oddychasz i którędy ?
Postaraj się oddychać głównie przez nos – cały dzień 🙂
Na temat oddechu więcej w zakładce – ŁAP ODDECH.
Tonący brzytwy się chwyta, to piękne i prawdziwe przysłowie. Każdy interpretuje rzeczywistość po swojemu. Jak dla mnie oznacza to, że jeśli mamy jakiś problem, będziemy szukać rozwiązania do skutku.
Na pewno Ja – nie poddałem się. Szukałem odpowiedzi na wiele pytań, szukałem rozwiązań i starałem się nie zatrzymywać, nawet jeśli złudnie myślałem, że dany przestój trwa zbyt długo i tak z perspektywy czasu okazało się że było mi to bardzo potrzebne.
Wiem już, że ciężki poród spowodował, takie trochę kurczowe trzymanie się tego życia na 200%, trenowanie na 200%, pracowanie 200%, przejmowanie się 200% – tak jakby ktoś mnie dusił, trzymając za szyję, a Ja głupi za wszelką cenę – wszystko.
Dosyć, powiedziałem sobie STOP. Wywalone. Jezu oddaje to Tobie.
Ty się tym zajmij !
A więc – topiłem się w wieku 3 lat, byliśmy rodzinami na wakacjach w Łagowie, matka straciła mnie z oczu na sekund a gdy się obejrzała zobaczyła tylko czapeczkę pływającą na wodzie, szybko wpadła do jeziora i zaczęła przeczesywać wodę, znalazła mnie gdzieś w odmętach i wyciągneła
Ciesze się, że żyję 😉
W wieku 6-7 lat byliśmy z rodziną w Zakopcu, babcia zabrała mnie na basen do hotelu Kasprowy – to było coś, oczywiście bawiłem się blisko głębokiej wody, przechodziłem przez barierki pod wodą, wypuściłem się za daleko i zacząłem się topić, w ostatniej chwili złapałem się barierki i podciągnąłem i jakoś udało się uniknąć “heroicznej” smierci.
Całe życie miałem zatkane zatoki, jakieś 4 lata trenowałem brazylijskie ju-jitsu gdzie chwyty kończące opierają się na duszeniu.
Obserwuję to wszystko i jestem pewny, że realizuję własną legendę, Pracując z oddechem oraz specjalnymi technikami, które pięknie dotleniają i odżywiają całe ciało.
A co najlepsze – MAMY DARMOWY TLEN 🙂